wtorek, 3 grudnia 2013

Metamorfoza stołu.

Kiedy sięgam wspomnieniem do momentu, gdy wyciągnęliśmy go jesienią z piwnicy, widzę zdemolowany stół, nogi dość prowizoryczne, mocno zniszczone, a blat, dosłownie zmaltretowany nożami, może nawet tasakami... Mówiono, że służył miejscowemu rzeźnikowi... Mnie to nie zraziło, wzięłam się natychmiast do pracy... Co więcej, stół zniszczyłam jeszcze mocniej, czym zyskał na swojej wyjątkowości. Teraz już nie jest tym nudnym, brzydkim meblem na śmietnik, dziś jest punktem numer 1 w moim studiu dekoracji i nie ukrywam, że moje 'biurko' chwyta za ciekawość i zainteresowanie klientów, ale jak to czasem bywa... złączyłam się z nim emocjonalnie i nie jest na sprzedaż... Jest ku uciesze oczu.









Blat stołu pociągnęłam pędzlem z białą i czarną farbą, uzyskując świetny efekt szarości. Dodatkowo całość pokryta została bezbarwnym lakierem.
Nogi natomiast delikatnie poprzecierane, a zwieńczeniem całości są transferowane grafiki...

Mam nadzieję, że się spodoba, a i pociągnie Was do zmian w Waszych prywatnych przestrzeniach...



2 komentarze: